Apple od lat blokuje potencjał aplikacji przeglądarkowych
Dowód obalony?
W tym tygodniu rozpoczął się długo oczekiwany proces sądowy między firmami Apple i Epic Games. Twórcy gry Fortnite oskarżają właścicieli App Store’a o zbyt wysokie prowizje i próbę monopolizacji sprzedaży aplikacji na iOS-ie. Kontrowersyjną kwestią jest zwłaszcza fakt, że na urządzeniach giganta z Cupertino nie można korzystać z innych źródeł oprogramowania. Jednym z argumentów Apple’a jest to, że firma umożliwia tworzenie rozszerzeń przeglądarek internetowych. Swoje trzy grosze wtrącił jednak inżynier Google’a, który uważa, że sprawa nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać.
Lekko uchylona furtka
Teoretycznie możliwe jest pisanie aplikacji internetowych i narzędzi do streamowania gier na iOS-a. Ograniczeniem jest jednak silnik przeglądarki. W systemach innych niż iOS większość browserów korzysta obecnie z opracowanego przez Google’a Chromium. Wyjąte stanowi Safari – aplikacja pracuje dzięki autorskiemu narzędziu WebKit. Choć Apple w zasadzie dopuszcza na swoich urządzeniach korzystanie z innych przeglądarek, ale wymusza, by również one bazowały na silniku znanym z Safari. Chrome w iOS-a jest zatem wbrew pozorom zupełnie innym programem niż w Androidzie.
Robienie na złość?
Inżynier Google’a uważa, że jest to celowe działanie Apple’a na rzecz utrudnienia życia wszystkim, którzy chcieliby obejść AppStore’a i oferować aplikacje internetowe dla iOS-a. W przypadku dobrej jakości połączenia, różnica między zwykłym programem a wersją webową powinna być niezauważalna. Według pracownika Google'a koncern z Cupertino celowo wymusza korzystanie z przestarzałego silnika i opóźnia jego rozwój, byle tylko nie zaoferować twórcom wystarczająco dobrej alternatywy dla klasycznych aplikacji sprzedawanych w sklepie.
Programiści mają borykać się z brakiem wielu bardzo ważnych funkcji. Firma Google sama napotkała ten problem gdy chciała zaoferować w iOS-ie autorską Stadię. Gigantowi odmówiono jednak możliwości stworzenia pełnowymiarowej aplikacji, odsyłając do korzystania z WebKitu. Podczas prac okazało się, że narzędzia nie zawierają powszechnego w innych przeglądarkach sterownika pozwalającego na obsługę gamepada i konieczne były kolejne negocjacje z Apple, by tę funkcję w końcu zaimplementować.
W białych rękawiczkach?
Inżynier Google’a punktuje również brak powiadomień push, ustandaryzowane przyciski instalacyjne czy kiepsko rozwiązaną synchronizację w tle. Problemem jest wreszcie ograniczony dostęp do standardów łączności takich jak Bluetooth, NFC czy USB. Apple ma też blokować dostęp do darmowego standardu kodeków AV1, ciągle trzymając się płatnego HEVC. Z całej tej sprawy możemy zatem wywnioskować tyle, że aplikacje przeglądarkowe wciąż są dla giganta po prostu złem koniecznym.
fot. Apple