Australia potwierdza atak na państwową infrastrukturę i partie polityczne
W wyniku podjętych działań prewencyjnych zresetowane zostały hasła dostępu.
Jak oświadczono przed komisją senacką - nie ma dowodów na to, by nadzorująca elekcję Krajowa Komisja Wyborcza, czy też któraś ze współpracujących z systemem federalnym komisji stanowych, ucierpiała w wyniku ataku.
Biorąc pod uwagę, że w niedalekiej przyszłości kraj czekają wybory stanowe i federalne, atakujący mogli próbować wykraść informacje, zakłócić działalność parlamentarną lub manipulować wynikami wyborów, odrzucono jednak możliwość wpływu ataku na przebieg nadchodzących wyborów.
„Nasi eksperci od bezpieczeństwa cybernetycznego uważają, że za wyrafinowanym atakiem stoi jakieś państwo" - powiedział premier Australii i dodał, że nie ma żadnych dowodów na jakąkolwiek ingerencję wyborczą. Nie mamy dowodów na to, że chodzi tu o próbę wywarcia wpływu na pracę parlamentu, zakłócenia przebiegu wyborów czy zmanipulowania ich wyników".
Chociaż nie wymieniono nazwy żadnego państwa odpowiedzialnego za atak, to jednak Chiny są jednym z krajów, na które skierowana jest uwaga agencji obserwujących przestępczość cybernetyczną.
Zdjęcie główne pochodzi ze źródła: ©123RF/PICSEL