Drukowana skóra na ratunek pacjentom z poparzeniami
Naukowcy z Wydziału Inżynierii Uniwersytetu Toronto wraz z pracownikami tamtejszego akademickiego centrum nauki Sunnybrook opracowali prototyp ręcznej drukarki 3D, która ma możliwość drukowania komórek skóry. Po co? Aby ratować pacjentów z drastycznymi poparzeniami.
Od teraz pacjenci z poparzeniami dużych przestrzeni ciała mają szansę na ratunek dzięki specjalnemu bio-tuszowi stworzonemu z tkanki mezenchymatycznej. Mezenchyma różnicuje się w wyspecjalizowane typy komórek, dostosowując się do środowiska. W ten sposób mezenchymalne komórki zrębowe (MSC) wspierają regenerację skóry i zapobiegają powstawaniu rozległych blizn.
Według dr Marca Jeschke, który zajmuje się pacjentami z ciężkimi poparzeniami, ta technologia odmieni życie jego podopiecznych i im podobnych na całym świecie. Nie będzie trzeba uciekać się do żmudnej i czasochłonnej transplantacji skóry, która może się nie przyjąć.
Ręczna drukarka 3D ma pojawić się w klinikach na całym świecie w ciągu pięciu lat. Wstępne testy zakończyły się pełnym sukcesem, a wyniki eksperymentalnego nadrukowywania skóry przekazano do publikacji. Profesor Axel Gunther z Uniwersytetu Toronto powiedział, że standardowe przeszczepy mogą być wkrótce całkiem zastąpione przez to urządzenie, a jego wielką zaletą jest nie tylko brak konieczności pobierania zdrowej skóry, ale też możliwość równomiernego rozprowadzania warstwy bio-atramentu na zróżnicowanych pod kątem faktury powierzchniach ciała. Doktor Jeschke dodaje, że testy prowadzono na poparzonej grubej skórze świni, którą urządzenie z powodzeniom pokryło arkuszami skóry. Drukarkę po raz pierwszy wprowadzono w 2018 r., ale od tamtego czasu zostało kilkanaście razy przeprojektowane. Dopiero obecny prototyp przyniósł oczekiwane wyniki. Warto dodać, że urządzenie wyposażone jest w głowicę zapewniającą sterylność zabiegu oraz specjalną nakładkę umożliwiającą lepszą kontrolę rozległych ran.
Fot. Uniwersytet Toronto