Jak szpiegować, to tylko z Chinami
Organizacja Carnegie Endowment for International Peace opublikowała raport zatytułowany „The Global Expansion of AI Surveillance". Według autorów dokumentu 75 spośród 176 krajów wykorzystuje różne systemy nadzoru bazujące na sztucznej inteligencji (AI) i mechanizmach takich jak rozpoznawanie twarzy albo analiza sposobu poruszania się.
Jak się okazuje, największymi dostawcami systemów nadzoru są chińskie firmy. Największa grupa państw korzysta właśnie z technologii dostarczanych przez Chiny: przykładowo koncern Huawei sprzedaje ją do 50 krajów. Przedsiębiorstwa amerykańskie – IBM, Palantir i Cisco – sprzedają własne systemy do 26 krajów.
W wielu przypadkach obserwuje się łączenie chińskiej i amerykańskiej technologii nadzoru. Dotyczy to samej Chińskiej Republiki Ludowej i Stanów Zjednoczonych, a także Australii, Brazylii, Indii oraz kilku państw europejskich. Coraz częściej zdarza się jednak, że wykorzystywane są wyłącznie systemy pochodzące z Chin. Dzieje się tak m.in. w przypadku krajów położonych w Ameryce Łacińskiej, Azji Południowo-Wschodniej, Afryce i na Bliskim Wschodzie i często jest wynikiem przystąpienia do zainicjowanego przez chińskie władze projektu „Jeden pas, jedna droga" („Belt and Road"), który polega na rozbudowie infrastruktury łączącej Chiny, kraje centralnej i południowo-wschodniej Azji, Bliskiego Wschodu, Afryki i Europy. Wśród państw korzystających wyłącznie z dostarczanych przez Chiny technologii nadzoru znajduje się jeden kraj wysokorozwinięty: jest nim Japonia. Z kolei wyłącznie na amerykańskich systemach polegają tylko Kanada i Nowa Zelandia.
W raporcie omówiono także typ ustroju politycznego państw, w których stosowane są różne warianty systemów nadzoru. Okazuje się, że aż 51% krajów uznawanych za „stare" (zakorzenione) demokracje sięga po rozmaite techniki kontroli; dla porównania: robi to 37% państw autokratycznych i 41% krajów uważanych za demokracje nieliberalne.
Szacuje się, że w 2023 roku wartość ogólnoświatowego rynku bazujących na sztucznej inteligencji systemów nadzoru przekroczy 60 miliardów dolarów, a lwia jego część przypadnie Chinom. Jak zwykle w takich sytuacjach pojawiają się obawy, że przedsiębiorstwa działające w Państwie Środka nie są niezależne od lokalnych władz i mogą na ich życzenie wbudowywać we własne systemy różnego rodzaju backdoory.
fot. Carnegie Endowment for International Peace