Pracownicy Google'a chcą wracać za biurka
Twarzą w twarz lepiej
Ze względu na pojawienie się nowego wariantu koronawirusa – noszącego nazwę omikron – firma Google przesunęła termin obowiązkowego powrotu pracowników do biur stacjonarnych. Wcześniej ogłoszono, że praca zdalna zostanie w firmie zakończona 10 stycznia.
Pomimo bezterminowego przedłużenia pracy zdalnej, coraz więcej osób zatrudnionych w koncernie przychodzi do biur. Według dyrektora ds. nieruchomości, Davida Radcliffe'a, są to zwłaszcza ludzie młodzi.
Radcliffe powiedział, że średnio 40 proc. zatrudnionych przez Google'a w USA przychodzi do miejsca pracy stacjonarnej z własnej woli. Jeszcze trzy miesiące temu było to 20–25 proc. W innych krajach w biurach pojawia się co tydzień o 5 proc. osób więcej. Młodsi i nowi pracownicy Google'a przychodzą, bo chcą uczyć się od swoich kolegów, czego nie umożliwia im praca zdalna.
„Ludzie faktycznie dobrowolnie pokazują, że chcą wrócić do biura. Idziemy we właściwym kierunku" – mówi Radcliffe.
Gdy nowa data zakończenia pracy zdalnej zostanie wyznaczona, pracownicy Google'a będą musieli spędzać w biurach co najmniej trzy dni w tygodniu.
Pracownicy koncernu, którzy wrócili do swoich miejsc pracy, opowiadają, że Google zmienia rozkład pomieszczeń na poszczególnych piętrach i tworzy prywatne, przyjazne przestrzenie do pracy indywidualnej. Przebudowie ulegają dotychczasowe powierzchnie typu „open space"; zamiast nich tworzone są miejsca do pracy sprzyjające koncentracji.
fot. denvit – Pixabay