Robot samodzielnie wykonał tatuaż dzięki sieci 5G
Nietypowa promocja
Holenderski oddział T-Mobile wpadł na interesujący pomysł promowania łączności 5G. Firma wspomogła projekt, mający na celu stworzenie pierwszego w historii, w pełni zdalnego tatuażu. Nie oznacza to, że rysunek na skórze powstał bez jakiejkolwiek ingerencji tatuażysty. Tym razem nie trzymał on jednak pistoletu samodzielnie, ale sterował robotem wyposażonym w igłę i na odległość wydawał mu polecenia podczas powstawania rysunku. Postępy śledził na ekranie.
Co ma do tego łączność 5G? Ze względu na trwały charakter takiego tatuażu, niedopuszczalne były wszelkie opóźnienia czy zakłócenia, mogące doprowadzić do powstania błędu. Osobą, która odważyła się poddać procesowi, była aktorka Stijn Frances, a ramieniem kierował ekspert.
Wstęp do przyszłości
Proces powstawania tatuażu obrazuje trzyminutowy film wideo. Materiał prezentuje wszystko, poczynając od konfiguracji samego robota (istotna jest m.in. głębokość wbijania igły) poprzez ogrom prób wykonanych na manekinach, by upewnić się, że operacja przebiegnie pomyślnie. W praktyce okazało się, że łączność 5G zapewnia w takim przypadku precyzję o dokładności rzędu milimetra.
Po co nam robienie tatuaży na odległość? Choć eksperyment wydaje się na pierwszy rzut oka zabawą, w praktyce może być początkiem czegoś poważniejszego. Wykonywane podczas tworzenia rysunku czynności nieco przypominają te niezbędne podczas procedur medycznych z użyciem robota. W ich przypadku operator wciąż jednak przebywa na sali i steruje maszyną z niewielkiej odległości. Gdy będziemy mieć pewność, że stan łącza nie spowoduje zagrożenia dla życia pacjenta, naukowcy z pewnością spróbują wykonać zdalnie zdecydowanie bardziej skomplikowane zabiegi.
fot. T-Mobile