Świecąca klawiatura dla graczy
Klawiatura Lycosa to kolejne urządzenie marki Razer w rodzinie akcesoriów, zaprojektowane dla osób, których pasją są gry komputerowe.
Po wyjęciu urządzenia z pudełka zdziwienie budzi brak oznaczeń na klawiszach. Zaskoczenie mija po podłączeniu urządzenia do portu USB – w Lycosa klawisze są podświetlane (na niebiesko).
Klawiatura jest stosunkowo lekka. Klawisze pokryto miłym w dotyku, satynowym materiałem. Obudowa wykonana została z gładkiego plastiku, na którym niestety doskonale widać ślady palców (podpórka pod nadgarstki jest matowa). W górnym prawym rogu urządzenia umieszczono dotykowy pad do obsługi multimediów, a w tylnej części obudowy zamontowany jest port słuchawek i mikrofonu oraz jedno wejście USB.
Do klawiatury dołączono oprogramowanie, dzięki któremu można dowolnie konfigurować funkcje wszystkich klawiszy i przypisywać im utworzone przez siebie makra. Funkcje klawiszy zapisywane są w jednym z dziesięciu profili, między którymi można przełączać się dynamicznie w trakcie użytkowania komputera (za pomocą skrótów klawiszowych). Aplikacja pozwala także na wyłączenie podświetlenia klawiszy lub pozostawienie podświetlenia tylko bloku WSAD.
Wrażenia z pracy z klawiaturą Lycosa są mieszane. Klawisze są bardzo miłe w dotyku, mają mały skok i nie hałasują podczas pisania. Niestety, podświetlenie klawiszy jest słabo widoczne – szczególnie przy większych kątach patrzenia. Osoby niepotrafiące pisać bez zerkania na klawiaturę mogą mieć kłopoty z trafianiem we właściwe klawisze. Kiepsko wypada także wbudowany w urządzenie port słuchawkowy – przy jego wykorzystaniu w słuchawkach pojawia się bardzo nieprzyjemne piszczenie. Ostatnim elementem, do którego można mieć uwagi, jest zbyt gruby i sztywny przewód.
Razer Lycosa to klawiatura wyłącznie dla osób, które mało piszą, a dużo grają i nie przeszkadzają im słabo widoczne oznaczenia klawiszy. Do zakupu urządzenia skłania duża swoboda profilowania klawiatury – przypisywania funkcji i makr – a także możliwość podłączenia słuchawek i mikrofonu. Potencjalnych nabywców może odstraszyć cena – 300 zł. Przy wspomnianych wadach urządzenia to troszkę za dużo.