Szwecja wstrzymuje dochodzenie związane z cyberaferą w sporcie
Nagły koniec
Szwedzki rząd ogłosił wycofanie się z dalszego prowadzenia śledztwa dotyczącego włamania na serwery Szwedzkiej Konfederacji Sportowej. Badające sprawę organy wskazały winnych, ale uznano, że nie da się postawić im zarzutów. Do zdarzenia doszło w 2017 roku. Okazało się, że ze względu na istniejące ograniczenia prawne, prokuratura w Szwecji nie może oskarżać powiązanych z wywiadem wojskowym ugrupowań hakerskich.
Śledczy są w pełni przekonani o winie hakerów z Rosji, a także o tym, że operacja był śledzona przez organy państwowe. Prokuratorzy zaznaczają, że włamywacze naruszyli w grudniu 2017 roku zabezpieczenia, a do maja 2018 roku zdążyłi wykraść dokumentację medyczną wielu szwedzkich sportowców.
”Śledztwo jednoznacznie wskazuje, że rosyjski wywiad wojskowy za pośrednictwem swojego 85. Centrum, znanego też jako jednostka 26165, dopuścił się znacznego naruszenia poufności danych wobec szwedzkiej konfederacji sportowej” – powiedział prokurator. Podkreślił też, że przypadek Szwecji nie jest odosobniony, a Rosjanie mieli w podobny sposób atakować organizacje sportowe i komisje antydopingowe na całym świecie.
Budowanie linii obrony
Po co hakerom z Rosji dokumentacja medyczna zagranicznych sportowców? Zdaniem Szwedów jest to część kampanii, mającej na celu ujawnienie rzekomego spisku dopingowego w wielu federacjach sportowych na świecie. Sportowcy mają udawać różne schorzenia w celu legalnego stosowania substancji zwiększających wydolność organizmu.
Wykreowanie afery dopingowej wymierzonej w inne federacje jest na rękę Rosji ze względu na wykluczenie tego państwa z Igrzysk Olimpijskich w związku z odkryciem zarządzanego przez Kreml programu dopingowego i wspierania przez rząd oszustw na masową skalę. Rosjanie zamierzają ocieplić własny wizerunek, pokazując że takie same przestępstwa popełniały też inne kraje – i pomimo tego nie zostały objęte przez MKOl żadnymi restrykcjami.
fot. Pixabay