Twitter eksperymentuje z mechanizmem FLoC
Budujemy kohorty
Technologia FLoC (Federated Learning of Cohorts) ma – według Google'a – zastąpić ciasteczka firm zewnętrznych jako mechanizm pozwalający dostarczać internautom spersonalizowane reklamy.
Inni nie chcieli
Istotą FLoC-a jest łączenie użytkowników sieci w duże grupy osób mających podobną historię surfowania. Dysponując wiedzą na temat upodobań członków takiej grupy (kohorty) operator systemu reklamowego mógłby prezentować treści dopasowane do zainteresowań wielu osób, bez konieczności śledzenia każdego z osobna.
Teoretycznie pomysł wydaje się sprzyjać zachowaniu prywatności internautów, jednak wzbudza spore kontrowersje. Oprotestowała go organizacja EFF (Electronic Frontier Foundation), firma Apple, Fundacja Mozilla (przeglądarki Safari i Firefox nie obsługują mechanizmu FLoC), WordPress (platforma ma domyślnie blokować technologię Google'a) i wielu innych. Także Amazon uniemożliwia na własnych stronach zbieranie danych dla potrzeb łączenia internautów w kohorty.
Jest jednak pewien wyjątek. Jane Wong, zajmująca się badaniem kodów źródłowych aplikacji i stron WWW, stwierdziła, że dane dla potrzeb mechanizmu FLoC zbiera Twitter. Dotyczy to zarówno strony internetowej portalu, jaki i aplikacji mobilnej.
O swoim odkryciu Wong poinformowała za pośrednictwem Twittera. Przywołała równocześnie obiekcje dotyczące nowej technologii zgłaszene przez EFF.
Twitter is working on collecting FLoC from users
— Jane Manchun Wong (@wongmjane) July 2, 2021
FLoC is a web tracking tech created by Google that groups people into "cohorts" based on their browsing history https://t.co/Wjn6fh2DIV pic.twitter.com/QA1B2ztyXX
Zarzuty stawiane Google'owi i mechanizmowi FLoC wynikają m.in. z faktu, że zastosowanie systemu kohort wcale nie musi oznaczać porzucenia innych metod identyfikacji użytkowników sieci (na przykład fingerprintingu). Co więcej, koncern z Mountain View dzięki technologii FLoC poprawia własną pozycję w branży reklamowej. Za grupowanie internautów w kohorty mają odpowiadać przeglądarki WWW i aplikacje sieciowe – a tak się składa, że to właśnie Google będzie dysponować najbardziej wydajnym źródłem danych wykorzystywanych w celu pozycjonowania reklam. Firma jest dostawcą najpopularniejszego browsera, a poza tym to w jej systemie operacyjnym najczęściej uruchamiane są aplikacje takie jak Twitter, Facebook albo Instagram.
fot. Unsplash