Skromna powierzchowność...
Przedstawiane tu urządzenie na pierwszy rzut oka wygląda jednak niezbyt imponująco: ot, matowoszara tafla z czterema metalowymi kołami na jej powierzchni. Wyświetlacz LED, w formie świecących się na biało cyfr zatopionych pod szkłem, staje się widoczny dopiero, kiedy staniemy na wadze. Zasilanie to aż cztery baterie AAA – ze względu na stosunkowo krótki okres testów trudno jest nam powiedzieć cokolwiek na temat ich żywotności. Urządzenie włącza się pod wpływem nacisku, wyświetlając wagę użytkownika. Najciekawsze jednak – zupełnie jak w Małym Księciu – jest niewidoczne dla oczu.
...i multum danych
By wykorzystać urządzenie w pełni, należy za pomocą Bluetootha sparować je ze smartfonem, na którym zainstalowano aplikację Mi Fit. Następnie wystarczy stanąć na wadze i poczekać, aż pomiar zostanie zakończony. Wówczas na ekranie telefonu pojawią się dane, które system odczyta lub obliczy na podstawie pobranych parametrów.
Musimy przyznać: statystyki robią wrażenie. Sprzęt poza wagą podaje BMI (body mass index), masę tkanki tłuszczowej, mięśni, kości, stosunek tkanki tłuszczowej do reszty wagi, ocenia otłuszczenie organów wewnętrznych, metabolizm, nawodnienie, a także ogólną sylwetkę. Każdej wymienionej statystyce towarzyszy instruktaż, czym ona tak naprawdę jest i poradę, co należy zrobić, by sytuację poprawić.
To interesujące urządzenie nie tylko dla ludzi aktywnych. Łatwo można nie tylko skutecznie kontrolować parametry ciała, ale i uzupełnić informacje płynące np. z opaski Mi Band 2. Najważniejsza jednak jest wygoda: wystarczy stanąć na wadze, a system zrobi resztę. Nic nie trzeba samemu zapisywać, analizować – odpowiednie wykresy i podsumowania tworzone są automatycznie. Jest po prostu łatwiej i z tego względu naszym zdaniem warto dopłacić 100 zł do ceny zwykłej wagi. Szczególnie, jeśli ktoś już korzysta z ekosystemu Xiaomi.