Dym na horyzoncie
Dwugodzinna wojna nuklearna stoczona w 2077 roku obróciła Stany Zjednoczone w ruinę, a zwiedzane przez gracza okolice Bostonu nie są wyjątkiem. Bohaterem gry jest człowiek, który sam widział zagładę – w dniu, w którym spadły bomby, schronił się wraz z rodziną w podziemnej Krypcie 111, gdzie poddano go hibernacji. Zanim na dobre wrócił do życia ponad dwa stulecia później, był świadkiem zamordowania żony (lub męża) oraz porwania nowo narodzonego syna. To właśnie odszukanie pierworodnego staje się jego celem.
Główny wątek został poprawnie poprowadzony i zawiera wszystkie klasyczne składniki, w tym bezkompromisowy konflikt kilku frakcji – na czele z ksenofobicznym Bractwem Stali. Tym jednak, co pozwala utopić w grze długie godziny, są zadania poboczne i niespodzianki skryte z dala od ubitych dróg. Można kręcić nosem na monotonię zaśmieconych wnętrz lub niedostępność wielu budynków, a poszatkowanie świata ekranami ładowania irytuje, ale wystarczy trafić np. do autentycznie upiornego muzeum czarowstwa w Salem, by dostrzec sens takich wojaży.
Głupi Jaś
Rozmowy w grze zostały w całości udźwiękowione, ale wyświetlanie i tak nadmiernie ograniczonych opcji dialogowych w formie niejasnych, kilkuwyrazowych określeń lub haseł typu „tak”, „nie” i „sarkazm” wygląda jak marny żart. Wystarczy fanowski mod, by wypowiedzi ukazywały się w całości, ale nie likwiduje to innych uproszczeń, choćby braku klasycznych zdolności w rodzaju Przemawiania czy Medycyny. Lukę częściowo wypełniają mocno zmodyfikowane, wielopoziomowe perki, ale i tak każda postać jest teraz aż nadto uniwersalna, mogąc m.in. bez minusów stosować dowolną broń, w tym granaty i miny.
Z drugiej strony na dynamice zyskała walka – pojawiły się sprint i korzystanie z osłon, system celowania w poszczególne części ciała (V.A.T.S.) już tylko spowalnia czas, a trafienia krytyczne można wykonać na żądanie, po wypełnieniu specjalnego paska. Nieco wzrósł poziom trudności – Szpony Śmierci wreszcie potrafią napsuć krwi, choć przeciwnikom nieraz zdarza się zgubić albo utknąć w ciasnym przejściu. Problem dotyka i kompanów bohatera, którzy zresztą nie zawsze chcą reagować na komendy. Szkoda, bo w tej roli występują wcale oryginalne indywidua, choćby android ucharakteryzowany na detektywa rodem z filmu noir. Specyficznego humoru, klimatu powojennej Ameryki i odniesień do popkultury jest tu, jak zwykle w serii, pod dostatkiem.
Zwierzę pociągowe
Mała rewolucja dokonała się w ekwipunku, który da się teraz modyfikować. Dociążona kolba zmniejszy odrzut dubeltówki, a głębsze kieszenie w portkach – bo zbroja składa się teraz z osobnych fragmentów – pozwolą upchnąć więcej gratów. Ikoniczny pancerz wspomagany wpada w ręce bohatera już na samym początku rozgrywki i przestał być tylko wytrzymałym kostiumem. Jego części trzeba naprawiać i wymieniać na lepsze, pozwala też na montaż plecaka odrzutowego, wymaga jednak zasilania specjalnymi ogniwami – tych na szczęście nie brakuje.
Po raz pierwszy faktyczne zastosowanie zyskały znajdywane na pustkowiu przedmioty codziennego użytku – stanowią one źródło materiałów służących do rozbudowy osiedli objętych kuratelą gracza. Gdy już zrozumie się, jak podłączyć agregaty prądotwórcze itd., można stawiać prosperujące osady z własnymi budynkami, uprawami i bronionymi murami. A jeśli brakuje smykałki do budowania, zawsze pozostaje jedna z wielu broni unikatowych – działko strzelające złomem.
Radskorpiony
Tytuł atakuje błędami – a to wierna psina bohatera zablokuje wyjście z pokoju, a to zwariują animacje podczas dialogów, to znów Pip-Boy przestanie działać. Fallout 4 mógłby też wyglądać ciut lepiej,
jednak i w tym wypadku Wiedźmin 3 ustawił poprzeczkę zbyt wysoko, by coś bez udziału Geralta z Rivii mogło zdobyć tytuł erpega roku.