Owocem jednego z nich jest T757 LTE, siedmiocalowy tablet z Androidem na pokładzie, pozwalający poza wyznaczaniem trasy także surfować po sieci. Czy to się mogło udać?
Nie, nie mogło
Siedem cali to tak naprawdę postój w rozkroku pomiędzy smartfonami a tabletami i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie rozdzielczość, na którą w T757 postawiono. 1280x800 może mieć sens w czytniku e-booków, ale niekoniecznie w przypadku urządzenia z Androidem. Tym bardziej, gdy kontrast jest tragiczny, a maksymalna jasność ekranu nijak nie pozwala na przyjemne użytkowanie urządzenia w pełnym słońcu.
Zupełnie przeciętna jest także wydajność – tabletowy procesor MediaTek z niskiej półki z 2 GB RAM-u nie pozwala na zawrotną szybkość. O ile jednak można wybaczyć brak płynności w grach, to przycięcia podczas korzystania z samego interfejsu są w 2019 roku niedopuszczalne. Ponadto przeciętny jest akumulator, a aparaty (2 i 0,3 Mpix!) zostały dołożone chyba tylko z przyzwoitości, bo sensownych zdjęć nimi nie zrobimy.
Tak, udało się
Tyle narzekania, ocena co najwyżej średnia, ale trzeba Navitela bronić. Pamiętajmy, że to wciąż przede wszystkim nawigacja samochodowa, a pod tym względem spisuje się bez zarzutu. A wszystko ponad jest miłym dodatkiem. Jesteśmy w stanie zrobić awaryjną fotkę, obejrzeć film, przejrzeć e-maile czy Facebooka.
A nawet zadzwonić, bo mamy tutaj miejsce na dwie karty SIM. Biorąc natomiast pod uwagę, że T757 kosztuje zaledwie 500 złotych, a poza samym urządzeniem dostajemy w zestawie nie tylko kilka uchwyty, ale także ładowarkę samochodową, to nie sposób nie uznać tej oferty za korzystną. Jeśli szukamy dobrej nawigacji z dożywotnią licencją na mapy oraz tabletu, to warto zainteresować się propozycją Navitela.