Linuksowa przeglądarka Edge już jest
Piekło wcale nie zamarzło
Deweloperska wersja przeglądarki Edge dla Linuksa pojawiła się niemal miesiąc po deklaracji koncernu z Redmond dotyczącej właśnie przygotowania browsera w wydaniu dla otwartoźródłowego OS-a.
Cztery dystrybucje
Obecnie bazująca na kodzie Chromium przeglądarka Edge jest oferowana w postaci pakietów instalacyjnych dla dystrybucji Debian, Fedora, openSUSE i Ubuntu. Niezbędne archiwa (typu .deb lub .rpm) można pobrać ze strony Edge Insider. Microsoft planuje wydawać cotygodniowe kompilacje przeglądarki, tak jak w przypadku edycji Dev Channel dla innych platform. Procedurę instalacji opisano szczegółowo w firmowym blogu.
We have five (perfect) words for you this morning:
— Microsoft Edge Dev (@MSEdgeDev) October 20, 2020
Microsoft Edge, now for Linux. https://t.co/9vSXcSdz9G
Przedsiębiorstwo, której flagowym produktem od niemal trzech dekad jest system Windows, wcale nie zamierza opracowywać własnej wersji Uniksa. Microsoft kierował się względami pragmatycznymi przygotowując Edge'a dla Linuksa, którego Steve Ballmer określał mianem „raka". Rzecz w tym, że Linux jest powszechnie wykorzystywany przez webdeweloperów, którzy muszą testować własne aplikacje sieciowe w różnych środowiskach. Poza tym linuksowy wariant Edge'a może sprawić, że przeglądarka stanie się popularna w środowiskach biznesowych, tak jak Chrome albo Firefox, które są dostarczane w wariantach korporacyjnych (Enterprise).
Uniksowy zakręt w życiorysie
Nie zaszkodzi jednak przypomnieć, że przed laty nawet Microsoft oferował użytkownikom instytucjonalnym licencje na własny wariant uniksopochodnego systemu operacyjnego. Był nim Xenix, opracowany wspólnie z kalifornijską firmą SCO (Santa Cruz Operation). Z Xeniksa korzystał m.in. koncern Siemens – system instalowany na komputerach osobistych marki Siemens Nixdorf służył jako interfejs komunikacyjny pozwalający zarządzać cyfrowymi centralami telefonicznymi z serii EWSD.
fot. Microsoft