Nie przepłacaj za grafikę!
Drugi kluczowy element to karta graficzna – referencyjny Radeon HD 4850, a także GeForce 9600 GT. Obie karty to średnia klasa sprzed 3–4 lat, pozwalająca na grę we wszystkie ówczesne tytuły. Do kart podłączylismy monitor Full HD, ale testy były też wykonane w niższych trybach. Wykorzystaliśmy kilka nowych gier (Hitman: Absolution, Selleping Dogs, Total War: Shogun 2).
Na płycie głównej z chipsetem AMD 770 znalazły się 4 GB pamięci DDR2 800. Jak ustaliliśmy w poprzednim artykule o rozbudowie peceta, świetne efekty daje dysk SSD. Założyliśmy zatem, że nasza konfiguracja bazowa była już po takiej modernizacji.
Wstępne testy przeprowadzone na konfiguracji bazowej pokazały, że nie jest ona w stanie udźwignąć współczesnych gier. Dotyczy to zarówno rozdzielczości Full HD, jak również niższej HD+. Szybkość wyświetlania grafiki to 20–30 klatek na sekundę – za mało, by komfortowo pograć. Wyjątkowo słaby wynik zanotowaliśmy w przypadku Shoguna 2. Dodajmy jednak, że pomiary dotyczą domyślnych ustawień gier – niektóre z nich można jeszcze obniżyć, by uzyskać nieco lepszą wydajność, ale kosztem jakości.
Skoro już jesteśmy przy temacie jakości wyświetlanej grafiki, warto zwrócić uwagę, że karty sprzed lat wspierają starszy zestaw bibliotek DirectX 10. Nowsze mogą korzystać z dobrodziejstw DirectX 11, przede wszystkim teselacji, a to już jest zupełnie inna jakość grafiki.
Można by się spodziewać, że karty tak odległych generacji będzie dzielić większa przepaść, tym bardziej że testy wykonaliśmy na podkręconym, trochę mało reprezentatywnym modelu GeForce GTX 650 Ti. Ale i tak przyrost wydajności jest duży. Z pewnością warto zainwestować w taką kartę graficzną.
Skoro nowa grafika średniej klasy daje takie dobre efekty, to wyższy model powinien być jeszcze lepszy. Sprawdziliśmy to, wykorzystując GeForce GTX 660 – taką grafikę możesz kupić za niecałe 800 zł. Niestety, wyniki nie są dobre, ale również nie stanowią zaskoczenia. W większości przypadków płynność grafiki jest taka sama, albo nawet gorsza. Dopłacenie kilkuset złotych nic nie daje, kilkuletni procesor, może stanowić zbyt wąskie gardło, by wykorzystać wydajność tak dobrej karty.
Z drugiej strony kładzie się nacisk na markowe zasilacze o dużej mocy, właśnie na potrzeby wydajnych kart graficznych (ale również procesorów). Nasuwa się pytanie: jak to w końcu jest z tą mocą?
Z naszych testów wynika, że zamiana średniej klasy grafiki na model z podobnego segmentu cenowego nic nie zmienia. Maksymalna moc komputera pozostaje niemal taka sama. Zamiast 270 W wynosi 279 W. Co innego, gdy weźmiemy grafikę droższą, jak GTX 660. Nie dość, że nie uzyskamy wyraźnego wzrostu wydajności, to maksymalna moc komputera może znacząco wzrosnąć, a to przełoży się na kolejne wydatki.