Wybór konkretnego modelu dysku na podstawie jedynie specyfikacji technicznej będzie zawsze obarczony ryzykiem. Producenci podają parametry wydajnościowe poprzedzone słowem „do”, co oznacza, że ich osiągnięcie w rzeczywistości jest bardzo trudne. Trzeba więc ustalić, ile tak naprawdę „wyciąga” dany SSD i jak sprawdza się w codziennym użytkowaniu. Zanim jednak przejdziemy do testu, przyjrzyjmy się bliżej tej półprzewodnikowej materii.
Odpowiednie dać rzeczy złącze
Na zdjęciach po prawej stronie prezentujemy używane obecnie interfejsy dyskowe. U góry najbardziej zasłużony reprezentant, czyli nośnik ze złączem SATA (wraz z nim pokazany jest też model z mSATA, czyli po prostu miniaturową formą SATA, przeznaczoną do wykorzystania w urządzeniach mobilnych). Od kilkunastu lat ten standard zdecydowanie dominuje i dlatego mimo pojawienia się znacznie bardziej wydajnych metod transmisji danych w obrębie komputera, to modele SATA są najpopularniejsze, także z powodu cen.
Popularność to jednak nie wszystko i dlatego świat podbijają urządzenia wyposażone w złącza M.2. Jedynie najtańsze płyty główne pozbawione są takiego gniazda, ale reszta dysponuje co najmniej jednym slotem. Zalety nowego formatu to brak jakiegokolwiek okablowania, mniejszy pobór mocy i przede wszystkim możliwość uzyskania o wiele większej przepustowości, wadą natomiast jest utrudnione odprowadzanie ciepła. Waga urządzeń to ledwie kilka gramów, a ich rozmiary są naprawdę miniaturowe. Przyjęto pięć standardów: 2230, 2242, 2260, 2280 i 22110. Pierwsze dwie cyfry to szerokość nośnika (w mm), kolejne zaś – jego długość (także w mm). Przed zakupem dysku koniecznie trzeba sprawdzić, jaki maksymalny rozmiar zaakceptuje płyta główna (dyski to w zasadzie wersja 2280 i jedynie 22110 mogą sprawić kłopot). Inną sprawą jest to, że w dokumentacji trzeba ustalić wersję złącza (patrz zdjęcia) oraz to, czy użycie M.2 nie wyeliminuje z używania iluś portów SATA.
I rozdzielił Bóg jedynkę od zera
Złącza i interfejsy komunikacyjne to jedno, a drugie to sama budowa dysku. Współczesne SSD bazują na pamięciach typu NAND, przy czym najpopularniejsza jest wersja 3D TLC. Kości MLC są znacznie bardziej odporne na wielokrotne cykle zapisu i kasowania, ale też droższe (patrz rysunek).
Przekonajmy się, jak to wszystko się przekłada na praktykę. Na laboratoryjny stół trafiło dziewięć dysków SATA (w tym trzy ze złączem M.2) oraz osiem w formacie M.2 2280 wykorzystujących protokół NVMe (w tym jeden z obsługą jedynie PCIe 3.0 x2). Owoce dwóch tygodni testów (przeprowadzonych za pomocą zmienionej procedury, uzupełnionej o pomiary czasów kopiowania, rozpakowywania archiwum i jednoczesnego wykonywania obu tych czynności) zamieściliśmy na kolejnych sześciu stronach. Na wstępie niezbędna jest jedna uwaga. W tabelach w polu „Inne cechy” widnieją tylko te informacje, które są oficjalnie potwierdzone przez producentów. Nie oznacza to jednak, że dyski pozbawione są np. bufora DRAM.